Na zewnątrz wciąż deszcz, a w terapii dużo zieleni, zapachu roślin, ziemi na rękach, w butach, na ubraniu. Dużo pracy i dużo satysfakcji. Daliśmy dziś kwiatom szansę na nowe życie i na rozwój.
(Prawie) żaden kwiatek nie został wyrzucony, między innymi dzięki wstawiennictwu p. Basi, która podeszła do przesadzania ideologicznie, stwierdzając: "to, że stary i brzydki, wcale nie znaczy, że trzeba się go pozbyć". Nasz Dom tonie więc w kwiatach. Może nie zawsze pięknych i młodych, ale przecież żywych i zielonych.