Prawie plażowaliśmy, a tężnia nad Zalewem Nowohuckim, mimo swoich niewielkich rozmiarów, zdołała pomieścić naszą niewielką grupę. Mieszkańcy mieli okazję spróbować frytek belgijskich oraz przekonać się, że teren, który znają sprzed 20 lat znacząco się zmienił. To było niespieszne przedpołudnie, aż do chwili, kiedy się okazało, że jesteśmy ponad godzinę spóźnieni na obiad. Wycieczka figurująca w kalendarium jako "niespodzianka" wzbudziła wśród mieszkańców wielkie emocje, więc ci, którzy nie mogli jechać dzisiaj już są zapisani na następny raz.