U nas był zwykły, krajanka, polski makaron. Żaden czterojajeczny i udziwniony, tylko zwyczajny, z jednej szklanki mąki, jednego jajka i, w zależności o wyboru gospodyni, wody. Co się zdawało zapomniane, powróciło. Ręce, które kiedyś przygotowywały makaron z rosołem, działały automatycznie. Wyszło 7 różnych rodzajów. Teraz sobie schnie i czeka na ugotowanie i degustację.
Bon appetit!